Studia

Ślubowałam, legitymację dostałam, tylko indeks mój gdzieś w dziekanacie zaginął.
Nowa przygoda zaczyna się urzeczywistniać.
Ręce podałam już wielu koleżankom z wydziału (i jednemu z 9 kolegów).
Kilka imion zapamiętałam, trochę słów wymieniłam.
Dziś ostatni etap rejestracji na przedmioty i układania planu zajęć.
Jak to będzie?
Bać przestałam się jakiś tydzień temu.
Teraz się niecierpliwię i cieszę na nowy dzień.
Tyle nowych możliwości..
Studia, mocium panie!

Pierwsza niedziela jesieni

Myśli biegały w czasie słuchania i po nim bardzo na boki, ani jednej modlitwy czy pieśni nie wytrwałam w skupieniu.
Zdarza się czasem.
Siłowałam się ze sobą, trochę wywalczyłam.
Złe samopoczucie i brak koncentracji towarzyszą mi często, ale nauczyłam się już, że nie są warte wiele uwagi i że trzeba i można je poskromić zawsze w jakimś stopniu.
I jeszcze jedno ważne: nie ma co ich sobie wyrzucać. Są? Trudno. Przeczekać, przemóc, nie przejmować się zanadto.
Zapamiętałam jeden z kluczowych dziś wersetów, wart zachowania w pamięci:
Filip. 3:13-14
13. Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że pochwyciłem, ale jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, i zdążając do tego, co przede mną,
14. Zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie.
(BW)
lub
Flp 3:13-14
13. Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną,
14. pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie.
(BT)
Prosto brzmi, trudniej realizować, ale warto.

Kwiaciarnia?

Po pracy weszłam dziś do kwiaciarni.
Kupiłam ładną kartkę, może kiedyś ją komuś wypełnię i wręczę.
To było jednak z potrzeby uprzejmości.
Bo szłam do pani kwiaciarki by prosić o trochę jej czasu dla mnie.
Zadałam kilka pytań wokół tematu "jak to jest: być kwiaciarką?".
Pani była bardzo miła, opowiadała mi przez prawie pół godziny, bardzo od siebie, bez zauważalnego celu wypowiedzi, poza szczerością.
Poczułam się zachęcona.
Być może sprawdzę, jak to jest.
Lub stwierdzę, że to jednak nie to i wykreślę to z mojej listy życzeń.
Krok w stronę realizacji jest mój i nie zniknie.
Zasługuję na własny uśmiech, taki bezcenny dowód (samo)uznania.

A jeszcze.. Ta pani skończyła studia prawnicze, a pracuje z radością w obecnym zawodzie od 15 lat. Jest to kolejnym dowodem, że granice możliwości ludzkich wyznaczane są tylko przez uznawanie, że istnieją.

Pogoda

Była raz deszczowa panna i słoneczny panicz.

Ona często była mokra a on deszcz miał za nic.


Pyta: czemu takoż kapiesz stale?

Ona: ach, ja nie chcę kapać! Wcale!


Panicz podał wnet parasol i podsunął ramię,

Panna dała ciepły uśmiech i ruszyli dalej.


Świecił, suszył, wysłoneczniał:

co też siedzi w panny głowie?

Ta kapała jakby rzadziej,

wykroplując dlań odpowiedź.


Było pięknie, miło, zwiewnie,

Ona śniła jemu sen,

Szeptomknęli śmiechośpewnie,

Barwną tęczę utkał jej.


Chmury przyszły, sprzetworniały,

wiatry na wierzch wysupłały.

Słowa wodą spadły w ziemię,

myśl wyparowała niebem.


Jakby jaśniej, może prościej?

Prysły czary i radości.


Przyszły cisze, niewygody.


Czego trzeba im? Swobody?



Rzekł więc tej deszczowej pannie

dziwny i słoneczny pan:

Pomyliłem ciebie, droga,

z jedną z pięknych, wielkich dam.


Wyschły buty, nosek, włosy,

Jednak przykro – to nie ty.

Kwili, kapie, nie chce, prosi...

Już za późno. Pomost znikł.


Cicho pękła światła struna.

Zapach ciężkim stał się wnet.

Poszarzała marzeń łuna...

Się wywrócił cały świat.



Rymowiersz, sercopis, eksperyment.

Co autor miał na myśli?

Nie należy zapominać, że Słoneczny jest tylko Jeden, tam w górze i że tylko On maluje nieskończone tęcze. A ludzie? Niektórzy są bardzo piękni i pełni Jego światła. Wciąż pozostają odbiciem.

Z refleksji środowych

Mat. 5:8
8. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Czyste serce. Takie, w którym nie ma ciężaru i brudu winy. Skąd takie wziąć?
Dziś usłyszałam znów, że należy wyznawać przed Panem swoje winy, nazywać każde przewinienie osobno, przynosić je w pokorze.
Niby wszystko jest proste.
Co zatem mnie zaniepokoiło?
Zauważyłam, że trudno mi znaleźć swoje grzechy.
Nie świadczy to o niewinności, wręcz przeciwnie.
Znaczy, że wydaje mi się, że jestem prawie doskonała na co dzień, a to nawet w piśmie wygląda śmiesznie. Zadziwia mnie, co w sobie dostrzegam.
A te wszystkie rzeczy, których jestem niepewna?
Uznaję, że przecież miałam do nich prawo, że nie mogły być grzechem, bo niby co w nich złego w końcu?
Przed Bogiem nie ma domniemania niewinności.
On wie wszystko i ma nieomylną sprawiedliwość.
Otworzyłam zardzewiałe w zawiasach drzwi do jednej z komór serca. W moich myślach uwolnił się strumień obrazów, wyciszonych wyrzutów sumienia.
Tak trudno je nazwać, tak trudno wyznać uchybienia. O ileż łatwej byłoby trwać w błogim zapomnieniu, że miały miejsce.

Dodatkowe wersety pokrewne, polecam do przemyślenia:
Ps. 24:4-5
4. Kto ma czyste dłonie i niewinne serce,
Kto nie skłania duszy swej ku próżności i nie przysięga obłudnie,
5. Ten dostąpi błogosławieństwa od Pana
I sprawiedliwości od Boga, zbawiciela swego
2 Tym. 2:22
22. Młodzieńczych zaś pożądliwości się wystrzegaj, a zdążaj do sprawiedliwości, wiary, miłości, pokoju z tymi, którzy wzywają Pana z czystego serca.
(BW)

Poranek

Czasem budzę się i jestem taka głodna. Głodna czyjejś obecności i głodna miłości. Jak dziś.
Smutno mi wtedy i zastanawiam się, co jeszcze robię źle, dlaczego nie czerpię pełni radości z bycia z ludźmi i dawania siebie. Jest tego z pewnością za mało, fakt.
Jakieś cztery lata temu postanowiłam zerwać z ustawicznym, więżącym głodem zakochania i przynależności. Modliłam się rok i moje serce zostało uwolnione, powierzyłam się Panu. Niedługo potem pozwoliłam sobie pokochać... Teraz Pan znów przywołuje mnie do porządku, On przede wszystkim, powinnam była pamiętać.
Czy to znaczy, że mam być tak całkiem sama?
Otworzyłam szafkę w kuchni i znalazłam masło orzechowe.
Uśmiechnęłam się. Rodzice pamiętali, by kupić wczoraj mój przysmak.
Najwyższy czas nauczyć się szukać miłości tam, gdzie ona na mnie czeka.
Na pewno w rodzinie, objawia się w prostych działaniach.
A pozostali?
Trudno się dziwić, że są ostrożni, zaufanie i więzi budują powoli, stopniowo. Przecież sama też tak robię.
Wybiegnięcie na ulicę i wołanie: niech mnie ktoś przytuli, niech mnie ktoś pokocha! byłoby co najmniej nieroztropne.
Miłość rozżarza się tam, gdzie odpowiada się uśmiechem na uśmiech, gdzie jest słuchanie i szczere intencje. Tam, gdzie jest bezinteresowność i wytrwałość. Gdzie pojawia się miły gest i gdzie nie ma miejsca na urazę.
To ta taka mała iskierka odbijająca się tanecznie na lśniącej powierzchni zaufania.
Miłość można znaleźć pośród ludzi, przecież mają coś po swoim Tacie.

1 Kor. 13:4-13
4. Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się,
5. Nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego,
6. Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy;
7. Wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi.
8. Miłość nigdy nie ustaje;(...)
13. Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość.
(BW)

Czy mógłbyś wstawić zamiast słowa "miłość" swoje imię? Czy byłoby to prawdziwe? Czy umiesz żyć w miłości do wszystkich ludzi wokół siebie?
Przyznam szczerze, że ja nie.
Jeszcze nie ;)

Post

Wiele można o nim przeczytać, wiele usłyszeć. Niektórzy go nakazują w danych terminach, inni uznają za niepotrzebny. Praktykuje się go w różnych kulturach i religiach.
Post oczyszcza ciało i umysł. Przypomina człowiekowi, jak bardzo jest kruchy.
Dla chrześcijanina nie ma sensu post bez modlitwy. Taki prowadziłby do pychy.
Post jest modlitwą ciała. Pozycją pokory.
Może wzmacniać modlitwę, świadczy o tym, że komuś na prawdę zależy.
Zastanawiałam się wielokrotnie jak to jest: pościć?
Dlaczego właściwie? Co to zmienia? Czy się liczy?
Poszcząc człowiek zaczyna mieć inne priorytety.
Tysiąc myśli na sekundę wypierane jest przez myśl "jestem głodny".
Ta myśl przypomina natomiast o drugiej: "umyślnie jestem głodny".
I tym sposobem trzecia myśl z tego ciągu, istota podjętego wyrzeczenia, dominuje nad kwintylionem spraw codziennych.
Modlitwa przestaje odbijać się od sufitu i wołanie powtarzane jest co kilka chwil.
Braknie miejsca na nieszczerość lub rutynę.
Prośby stają się realne tak, jak rozmowa z drugim ziemianinem.
Serce otwiera się, nie ma siły zgrywać kogoś samodzielnego.
Post przemienia.
Nie rozumiałam, póki nie spróbowałam.
Pan daje ciszę i czeka w niej. Trzeba tylko chcieć go spotkać.

Początek

Dlaczego blog? Dlaczego taki?
Wiele czasu w życiu poświęciłam autoanalizie, dryfowaniu między przeszłością a przyszłością z omijaniem teraźniejszości. Wiele użalałam się i rozmyślałam nad swoimi nieszczęściami. Jeszcze na szczęście nie większość mojego 19-letniego życia.
Ostatnio powiedzmy... Pan mi coś pokazał. Boleśnie, dobitnie. Nie do końca umiem powiedzieć co.
Pomyślałam: przyda mi się znów pamiętnik.
Tym razem nie taki do wylewania czarnych myśli.
Ten będzie dziennikiem.
Dziennikiem dzielnej kobiety, którą chcę się stawać.
Tak. Tu będę pisać o sobie, o swoim życiu, czasem wracać do przeszłości, ale głównie motywować siebie i może czytelników do zmian, do rozwoju.
Wyznaczać cele i relacjonować jak dążę do ich realizacji.
Dlaczego by nie zacząć właśnie teraz?
Dlaczego by nie pomagać sobie takim oto publicznym środkiem przekazu?

Witam zatem i zapraszam do lektury i dyskusji.