Przede mną leży bilet do Krakowa.
Jutro wycieczka! (jakże lubię to słowo)
Już niedługo poznam Zim osobiście, nie mogę się doczekać.
To wielkie szczęście móc dzielić taką chwilę, moment uroczystych narodzin.
Dusza się we mnie cieszy, jakby wzlatywała ku niebu.
Poza tym - sam Kraków...
Byłam tam trzy razy.
Po raz pierwszy - na otwarciu Społeczności Chrześcijańskiej w owym mieście, jeśli dobrze pamiętam jesienią 2005 roku.
To był weekend, z którego zapamiętałam kilka osobliwych, pojedynczych obrazów (np. granie w rpg w autokarze w drodze powrotnej, siedząc na kolanach miłemu koledze i rzucając papier-kamień-nożyce z braku kości wielościennych).
Wtedy zakochałam się w niegdysiejszej stolicy.
Było to dla mnie miasto wiatru, ptaków i dzwonów.
Miejsce magiczne.
Później była wycieczka klasowa z liceum, na początku czerwca 2008.
Trzy dni o ile mnie pamięć nie myli, intensywne zwiedzanie i nawet kilka zdjęć. Wtedy poznałam Secesję i Mehoffera, wieczorne bulwary oraz poczułam się jak u siebie na Plantach.
Ostatni raz to był bodajże piątkowy lub sobotni poranek także na początku czerwca, w drodze powrotnej z Zakopanego, po maturach. Wtedy tylko była senność i polowanie na śniadanie, ale znów inne oblicze miasta - porannego, zwyczajnego, bez przewagi turystów.
Jak będzie jutro?
Zobaczymy, już się cieszę na to spotkanie.
Kraków będzie jutro z pewnością senny i mglisty...
Cóż takiego jest w tym mieście?
Jakaś atmosfera, aura można by powiedzieć.
Podobna, jak we Wrocławiu, który także ciepło wspominam z przelotnych wspomnień.
Mogłabym zamieszkać w którymś z tych miast.
Czy wtedy jednak ich dusza nie spowszedniałaby mi?
Kraków.
To miasto kojarzy mi się ze spokojem, uśmiechem i miłością - tą zwyczajną, do świata i ludzi ogółem.
Kraków to duże miasto, a ja mimo że mieszkam w nim niemal 20 lat od urodzenia to nadal są na jego mapie białe plamy :) Nie mogę się już doczekać, aż... :D
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie byłam we Wrocławiu - mogłabym nadrobić -.-.
OdpowiedzUsuńFajnie, żeście się poznały dziewczyny:)
OdpowiedzUsuńJa natomiast mam przed sobą podróż w przeciwną stronę - do Warszawy i też przede mną spotkanie z blogowymi przyjaciółmi:)
Vanella, nich Ci Bóg błogosławi pięknymi ludźmi na Twej drodze;
pozdrowionka:)