Dzień pierwszy jesieni

Nie, ach w cale, absolutnie,
nie zupełnie,
może trochę.

Rzeczywistość wciąż ta sama,
jakby inna,
całkiem nowa.

Wielkie Miasto Cudzych Marzeń
pożegnałam.
Jestem znów.

Dom z odległych wyobrażeń
czy zastanę teraz tu?

Radość, uśmiech, witam domy,
znane kąty, żyję sobie.

Idę, całą piersią wzdycham.
Już Cię lubię, miasto moje.

Ludzie, sny, liczne marzenia
zamieszkują miejsce to.

Dobrze mi tu. Czemu? Nie wiem.
Tęskić może jednak umiem

Za murami, szarym brukiem,
hukiem, rytmem, wspomnieniami.


Stuk, puk-tuk, obcas - bruk.
Spaceruję przez ostatni wieczór lata.
Pik, puk-tuk, zastawek ruch.
Mały ludek się tam w środku kołata,

Coś mi szepcze, pyta, drga.
Ćśś, nie szkodzi.
Cisza trwa.

Idę dalej, ta noc młoda jeszcze.
Jak cała ja.

Czego ja chcę?
Wiedzieć wreszcie.
Wiem już co mam.

Radość życia w końcu zatrzymałam w dłoniach,
nie ucieka już przez palce.
Wiem już dobrze co to pot na skroniach.

Łaska.
Nadzieja.
Miłość.
Wiara.

Jak domowy trzask ognia w kominku
W sercu grają.

Cieszyć mi się oczy nie przestają,
mimo jesieni dnia pierwszego.

Czekam z niecierpliwością na chwilę każdą kolejną.
Świat jak kalejdoskop ze szkiełek bezcennych,
Ludzie - każdy jak mozaika bezbrzeżna.

Pięknie żyć - znaczy kochać świat.

3 komentarze:

  1. Jesień też może być piękna :) Ja uwielbiam pogodną jesień :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak najbardziej :) tegoroczna zaczyna się wyjątkowo pięknie

    OdpowiedzUsuń
  3. jak Ty ładnie umiesz opisać nasze miasto :) i uczucie powrotu :)

    OdpowiedzUsuń