Zamiast ćwiczeń z socjologii

Kolejka.
Ludzie, dużo, jeden za drugim.
Ogonek.
Do czegoś, po coś.
Czekanie.
Cel.
Stanie.
Queue - jedno z zabawniejszych słów w języku angielskim.

Jeszcze kilkanaście i -dziesiąt lat temu była to jedna z pozytywniejszych i lepiej działających form interakcji społecznych. Ćwiczono na jej przykładzie umowy słowne, pozyskiwanie informacji i radzenie sobie w sytuacjach konfliktowych. Spotykały się tam rodziny i zacieśniały się więzi sąsiedzkie. Jedni czytali książki stojąc, inni wymieniali różnorodne informacje. Kształtowała się siatka komunikacyjna i specyficzne zaufanie. Zawierano i pielęgnowano tam znajomości, spędzano ogółem dużo czasu.
Wszystko we wspólnym choć indywidualnym celu zaspokojenia podstawowych potrzeb.
To była odrębna, żyjąca przestrzeń.

Dziś mijałam długą kolejkę.
Pasaż metra Centrum.
Punkt obsługi klienta ztm czy coś w tym guście.
To nie było już to zjawisko.
Ogonek równy, jak się patrzy. Pod ścianą, by nie zagradzać przejścia.
Ale ludzie?
Nikt z nikim nie rozmawia. W ogóle.
Nikt nie trzyma w rękach książki, gazety ani czegokolwiek.
Nikt nie obserwuje nawet innych, nie przygląda się ludziom w dole, na stacji, wsiadającym i wysiadającym do pociągu.
Każdy zamknięty w swojej wąskiej strefie prywatnej.
Wzrok nieobecny, obojętny na otoczenie, utkwiony w ścianie lub suficie.
Każdy w swoich sprawach, zabija czas planując bez końca bądź nie myśląc wcale.
Słychać tylko kroki i wizg hamujących i ruszających kół na torach.

Gdzie jest społeczeństwo?
Czy została tylko szara masa humanoidów o zewnętrznych cechach homo sapiens?

myśl dnia dzisiejszego: to nie tak, że Pan nie słucha i nie mówi. to my nie słyszymy, bo nie chcemy i krzyczymy nie w tym kierunku.

12 komentarzy:

  1. Może nie przyglądałam się temu zjawisku z bliska, ale było co najmniej kilka czytających książki ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wczoraj nie widziałam nikogo, dziś faktycznie dostrzegłam czytających, przynajmniej jedną panią. stale natomiast nikt nie rozmawiał. chyba że przez telefon.
    =)

    OdpowiedzUsuń
  3. patrząc wstecz, to w tamtych czasach ludzie powinni być bardziej nieufni prawda? czy dzisiaj grozi ludziom, że jak ukłonią się znajomemu i zamieni z nim kilka słów, to na niego doniesie?
    nie.
    znam osobę, która mówi "banda pawi".
    ja mówię "banda tchórzy".
    wiecznie zastraszanych tchórzy, przez wymogi, nad którymi stracili kontrolę.
    bo jak to - pokazać, że król jest nagi?
    żeby się nie zdradzić z czymkolwiek, co cywilizacja nakazała ukrywać trzeba milczeć.

    jedna z wielu rzeczy, których nie zrozumiem. najbardziej mnie rozbraja, jak ja komuś "dzień dobry", a ten ktoś na mnie, jakbym była nienormalna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, mentalność ludzka się nieco zmieniła, a że stało się to w czasach pełnej "wolności" rzeczywiście zastanawia. Przecież powinno być na odwrót?

    OdpowiedzUsuń
  5. powinno.
    tylko większość ludzi tak uparcie "używając wolności", pakują się w serię kolejnych ograniczeń...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeden z moich znajomych będąc na Ukrainie widział biedę, którą trudno porównać do dzisiejszej polskiej biedy: zamiast toalet "z prawdziwego zdarzenia" sławojki, brak wody, brak prądu w pewnych okresach, pociągi pamiętające chyba Stalina, a w najlepszym razie Breżniewa. Ale ci ludzie tam mieli coś, co my chyba już zatraciliśmy: naturalną radość z życia i tak duże zaufanie, że nawet na noc nikt nie zamyka domu.... Nie wiem, czy umiałabym tak żyć na co dzień, ale to pokazuje, jak bardzo często jesteśmy zgorzkniali i jak mimo dobrobytu narzekamy bardziej, niż owi Ukraińcy albo Mołdawianie. Czyżby dobrobyt psuł człowieka?

    OdpowiedzUsuń
  7. "jaki masz umysł, taki świat Ci się objawia"- wniosek- czas zając się własnym umysłem. Zajmowanie się innymi, szczególnie z pozycji"lepszego" prowadzi tylko do wzrostu dumy i arogancji. Byłam taka jak Ty- świat był straszny. Kiedy zrozumiałam jak bardzo siebie nie lubię, przestałam projektować swoje paranoje na innych.I stał się cud! Widzę samych pięknych ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm, trochę nie rozumiem. Jak czytam Twój komentarz, Lhamo, wszystko zdaje mi się odwrotne. Jako że właśnie zajmując się za długo własnym tylko umysłem popadłam niegdyś w lęk, a teraz nauczyłam się dostrzegać ludzi i podziwiam każdego z osobna, nie pojmując tylko dlaczego w grupie są tacy odmienni niż w pojedynkę.
    Także widzę samych pięknych ludzi, tylko dlaczego chcą być tacy anonimowi?

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyobraź sobie,że stoisz sobie gdzieś na ulicy , czy tramwaju zatopiona w marzeniach. Ktoś Cię obserwuje i myśli sobie; "Dlaczego ona nie czyta książki albo z kimś nie rozmawia? To chyba jakieś zombi albo android" Sama widzisz jakie to głupie... A zajmowanie się własnym umysłem polega na zadawaniu sobie pytań : np o co tu chodzi i poco to wszystko? Jeśli pojawia się lęk trzeba drążyć : skąd się wziął , co oznacza itp. To jest fascynująca praca- samopoznanie. Świat zewnętrzny nie da Ci opowiedz na pytanie : KIM JESTEM? Zajmowanie się innymi, puki nie pozna się siebie jest zwykłą ucieczką

    OdpowiedzUsuń
  10. Teraz rozumiem nieco lepiej Twoją myśl, Lhamo. Dziękuję za troskę i radę. Pamiętam o tym i aktywnie kontroluję i zmieniam swoje nawyki (jak choćby czytanie czy rozmowa w podróży)
    Sądzę, że dużo czasu już poświęciłam na autorefleksje, wiele pytań zadałam i wiele odpowiedzi otrzymałam. Oczywiście - nie zamierzam zaniechać samopoznawania, dołączam jednak kolejne rzeczy, które były mi obce, by nie dać się sobie rozleniwić i zatrzymać w rozwoju.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń